Napisane 10 kwietnia 2005
Rewolucja Francuska dała nam, w kontekście scenie politycznej, podział na lewicę i prawicę. Podział ten wziął się z tego, że po prawej stronie sali obrad parlamentu siedzieli zwolennicy monarchii (konserwatyści), a po lewej radykałowie.
Powyższy podział przyjął się w Europie i, jak wiadomo, stosujemy go do dziś. Ale czy jest słuszny? Czy dobrze opisuje scenę polityczną?
Zastanówmy się co powinno powodować przypisanie danej partii do lewicy czy prawicy. Czy będzie to program gospodarczy? Jeśli tak, to LPR jest partią lewicową. A może podejście do spraw obyczajowych? To w takim razie komunistów należałoby przypisać do prawicy.
Jak widać taki podział niczego nie wyjaśnia, a wprowadza wyłącznie zamęt. Według mnie właściwszym byłby tzw. podział amerykański. Podział według rogów kwadratu, którego boki są osiami oznaczającymi stopień wolności gospodarczej i osobistej. Na jednym z rogów mamy liberałów (w konwencji amerykańskiej), czyli zwolenników wolności obywatelskich, ale z ograniczonymi wolnościami ekonomicznymi. Na przeciwległym znajdują się konserwatyści, którzy chcą pełnej wolności gospodarczej, ale ograniczenia wolności osobistych. Kolejny róg kwadratu zajmują zwolennicy państwa opiekuńczego, czyli Ci co chcą ograniczać zarówno wolności ekonomiczne jak i osobiste. I w końcu, w opozycji do tych ostatnich, są libertarianie. Ci, dla których wolność w pełnym tego słowa znaczeniu i we wszystkich jej aspektach jest najważniejsza.
Jeżeli weźmiemy ten podział pod uwagę, to zobaczymy, że w polskim parlamencie nie ma partii liberalnych, ani konserwatywnych. Wyłącznie sami socjaliści. Sytuację wyborcy w dniu elekcji można opisać starym (z poprzedniego systemu) politycznym kawałem.
Przychodzi facet na wybory, podchodzi do stołu komisji i mówi:
- Poproszę kartkę drugą od dołu.
- Dlaczego akurat tę? Przecież wszystkie są takie same.
- Jak są wybory, to trzeba coś wybrać.
Rewolucja Francuska dała nam, w kontekście scenie politycznej, podział na lewicę i prawicę. Podział ten wziął się z tego, że po prawej stronie sali obrad parlamentu siedzieli zwolennicy monarchii (konserwatyści), a po lewej radykałowie.
Powyższy podział przyjął się w Europie i, jak wiadomo, stosujemy go do dziś. Ale czy jest słuszny? Czy dobrze opisuje scenę polityczną?
Zastanówmy się co powinno powodować przypisanie danej partii do lewicy czy prawicy. Czy będzie to program gospodarczy? Jeśli tak, to LPR jest partią lewicową. A może podejście do spraw obyczajowych? To w takim razie komunistów należałoby przypisać do prawicy.
Jak widać taki podział niczego nie wyjaśnia, a wprowadza wyłącznie zamęt. Według mnie właściwszym byłby tzw. podział amerykański. Podział według rogów kwadratu, którego boki są osiami oznaczającymi stopień wolności gospodarczej i osobistej. Na jednym z rogów mamy liberałów (w konwencji amerykańskiej), czyli zwolenników wolności obywatelskich, ale z ograniczonymi wolnościami ekonomicznymi. Na przeciwległym znajdują się konserwatyści, którzy chcą pełnej wolności gospodarczej, ale ograniczenia wolności osobistych. Kolejny róg kwadratu zajmują zwolennicy państwa opiekuńczego, czyli Ci co chcą ograniczać zarówno wolności ekonomiczne jak i osobiste. I w końcu, w opozycji do tych ostatnich, są libertarianie. Ci, dla których wolność w pełnym tego słowa znaczeniu i we wszystkich jej aspektach jest najważniejsza.
Jeżeli weźmiemy ten podział pod uwagę, to zobaczymy, że w polskim parlamencie nie ma partii liberalnych, ani konserwatywnych. Wyłącznie sami socjaliści. Sytuację wyborcy w dniu elekcji można opisać starym (z poprzedniego systemu) politycznym kawałem.
Przychodzi facet na wybory, podchodzi do stołu komisji i mówi:
- Poproszę kartkę drugą od dołu.
- Dlaczego akurat tę? Przecież wszystkie są takie same.
- Jak są wybory, to trzeba coś wybrać.
0 komentarz(y):
Prześlij komentarz