Napisane 06 maja 2005
Wielokrotnie spotykałem się ze stwierdzeniem, że kapitalizm jest zły, a socjalizm dobry. Jako przykład stawiana była Szwecja. Wszelkie zastrzeżenia w stylu: tam jest socjalizm, więc to musi upaść, zbywane były zawsze w ten sam sposób, że liberałowie czekają na upadek Szwecji kilkadziesiąt lat i jak widać nic się nie dzieje (sam zresztą kiedyś tak mówiłem). A jaka jest prawda? Czy rzeczywiście Szwecja to raj na ziemi, czy może są krok od katastrofy? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Na początek mały rys historyczny. W XVIII w. Szwecja rozwijała się prężnie (jak na tamte czasy) dzięki bliskim kontaktom z Francją. Niestety, wojny napoleońskie doprowadziły do ogólnej stagnacji i kryzysu gospodarczego w wieku XIX. Szwecja staje się krajem biednym. Dochodzi do masowej emigracji. W ciągu 80 lat kraj opuszcza 1,5 mln. osób (przy zaludnieniu 3,5 mln.). Na szczęście reformy liberalne dokonane pod koniec XIX w. doprowadzają do szybkiego rozwoju przemysłu. W ciągu 30 lat z jednego z najbiedniejszych krajów Szwecja zmienia się w giganta gospodarczego*. W latach 30 ubiegłego wieku do władzy dochodzą socjaliści i zaczynają budowę społeczeństwa dobrobytu, którego to projekt jest w pełni realizowany po II Wojnie Światowej.
Pierwszy kryzys, który nastapił w Szwecji miał miejsce w latach 70 XX wieku. Był on następstwem ogólnoświatowego kryzysu naftowego. Ponieważ gospodarka szwedzka była sterowana przez państwo nie można było szybko wyjść z tego kryzysu. Zaowocowało to bardzo dużym bezrobociem i zmianą rządu na centroprawicowy. Niestety, niewiele sie zmieniło i na początku lat 80 do władzy znów dochodzą socjaliści. Gospodarka powoli staje na nogi, ale dzieje się tak za sprawą liberalizacji na świecie, a zwłaszcza w USA (reformy Ronalda Reagana), które są głównym partnerem handlowym Szwecji. Niestety na skutek działań socjalistów, a także z powodu spekulacyjnej działalności banku narodowego (sic!), pod koniec lat 80 i na początku 90 Szwecja odnotowuje kolejny poważny kryzys. Szybko rośnie bezrobocie i dług publiczny. Program naprawczy zastosowany przez centroprawicę powoduje odwrócenie złych tendencji i wzrost gospodarczy na poziomie 10%. W 1994 znowu dochodzą do władzy socjaliści, a ich działanie powoduje ponowny wzrost bezrobocia, deficytu budżetowego i długu publicznego. W ostatnich latach Szwecja powoli sie podnosi, na skutek ogólnego poprawienia koniunktury na świecie.
Czytając to co powyżej napisałem można się zdziwić dlaczego w tym kraju socjalizm ma się tak dobrze. Przyczyniło się do tego kilka czynników. Po pierwsze Szwecja zaczynała z bardzo wysokiego poziomu. Socjaliści mieli co wydawać. Po drugie kraj ten ominęły obie wojny światowe, a do tego bardzo dobrze na nich zarobili, gdyż posiadają gigantyczne złoża rud żelaza. Po trzecie przemysł wydobywczy oraz papierniczy przynosił na tyle duże dochody, że można było opłacać państwo dobrobytu. Po czwarte w kraju tym bardzo sprawnie działa biurokracja. Oczywiście nie bez znaczenia jest też mentalność Szwedów, którzy są narodem bardzo patriotycznym i pracowitym.
Już słyszę te głosy mówiące: to na pewno tylko przejściowe trudności, ludzie w Szwecji żyją spokojnie i dostatnio. Byc może tak wygląda to z naszej perspektywy, ale jak naprawdę żyje się w tym cudzie socjalizmu?
* Tak na marginesie, to na wielu przykladach (nie tylko Szwecji), możemy zobaczyć ile czasu zajmuje przekształcenie kraju biednego, a nawet zniszczonego w kraj kwitnący. Szwedom zajęło to 30 lat, w Chile trwało to około 20, Niemcy po wojnie z totalnego zniszczenia do trzeciej potęgi na świecie doszli w mniej więcej tym samym czasie. Duzo szybciej (ok. 10 lat) poradziły sobie takie kraje jak Nowa Zelandia czy Irlandia. Obecnie ten proces pięknie widać na przykładzie Azerbejdżanu, który był zniszczony doszczętnie, a teraz powoli dochodzi do czołówki krajów, w których warto inwestować.
** Jest takie szedzkie powiedzenie: nie dostajemy pensji tylko kieszonkowe od rządu.
Wielokrotnie spotykałem się ze stwierdzeniem, że kapitalizm jest zły, a socjalizm dobry. Jako przykład stawiana była Szwecja. Wszelkie zastrzeżenia w stylu: tam jest socjalizm, więc to musi upaść, zbywane były zawsze w ten sam sposób, że liberałowie czekają na upadek Szwecji kilkadziesiąt lat i jak widać nic się nie dzieje (sam zresztą kiedyś tak mówiłem). A jaka jest prawda? Czy rzeczywiście Szwecja to raj na ziemi, czy może są krok od katastrofy? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Na początek mały rys historyczny. W XVIII w. Szwecja rozwijała się prężnie (jak na tamte czasy) dzięki bliskim kontaktom z Francją. Niestety, wojny napoleońskie doprowadziły do ogólnej stagnacji i kryzysu gospodarczego w wieku XIX. Szwecja staje się krajem biednym. Dochodzi do masowej emigracji. W ciągu 80 lat kraj opuszcza 1,5 mln. osób (przy zaludnieniu 3,5 mln.). Na szczęście reformy liberalne dokonane pod koniec XIX w. doprowadzają do szybkiego rozwoju przemysłu. W ciągu 30 lat z jednego z najbiedniejszych krajów Szwecja zmienia się w giganta gospodarczego*. W latach 30 ubiegłego wieku do władzy dochodzą socjaliści i zaczynają budowę społeczeństwa dobrobytu, którego to projekt jest w pełni realizowany po II Wojnie Światowej.
Pierwszy kryzys, który nastapił w Szwecji miał miejsce w latach 70 XX wieku. Był on następstwem ogólnoświatowego kryzysu naftowego. Ponieważ gospodarka szwedzka była sterowana przez państwo nie można było szybko wyjść z tego kryzysu. Zaowocowało to bardzo dużym bezrobociem i zmianą rządu na centroprawicowy. Niestety, niewiele sie zmieniło i na początku lat 80 do władzy znów dochodzą socjaliści. Gospodarka powoli staje na nogi, ale dzieje się tak za sprawą liberalizacji na świecie, a zwłaszcza w USA (reformy Ronalda Reagana), które są głównym partnerem handlowym Szwecji. Niestety na skutek działań socjalistów, a także z powodu spekulacyjnej działalności banku narodowego (sic!), pod koniec lat 80 i na początku 90 Szwecja odnotowuje kolejny poważny kryzys. Szybko rośnie bezrobocie i dług publiczny. Program naprawczy zastosowany przez centroprawicę powoduje odwrócenie złych tendencji i wzrost gospodarczy na poziomie 10%. W 1994 znowu dochodzą do władzy socjaliści, a ich działanie powoduje ponowny wzrost bezrobocia, deficytu budżetowego i długu publicznego. W ostatnich latach Szwecja powoli sie podnosi, na skutek ogólnego poprawienia koniunktury na świecie.
Czytając to co powyżej napisałem można się zdziwić dlaczego w tym kraju socjalizm ma się tak dobrze. Przyczyniło się do tego kilka czynników. Po pierwsze Szwecja zaczynała z bardzo wysokiego poziomu. Socjaliści mieli co wydawać. Po drugie kraj ten ominęły obie wojny światowe, a do tego bardzo dobrze na nich zarobili, gdyż posiadają gigantyczne złoża rud żelaza. Po trzecie przemysł wydobywczy oraz papierniczy przynosił na tyle duże dochody, że można było opłacać państwo dobrobytu. Po czwarte w kraju tym bardzo sprawnie działa biurokracja. Oczywiście nie bez znaczenia jest też mentalność Szwedów, którzy są narodem bardzo patriotycznym i pracowitym.
Już słyszę te głosy mówiące: to na pewno tylko przejściowe trudności, ludzie w Szwecji żyją spokojnie i dostatnio. Byc może tak wygląda to z naszej perspektywy, ale jak naprawdę żyje się w tym cudzie socjalizmu?
- Większość branż ma własny samorząd, co powoduje że marża na niemal wszystkie produkty wynosi od 100 do 450% przy jednocześnie bardzo małym asortymencie (ktoś przypomina sobie ocet na półkach?).
- Bezrobocie wynosi 5,6%, przy czym są to dane oficjalne, gdyż liczbę tę zaniża się różnymi sztuczkami takimi jak wysyłanie na kursy, czy przemianowanie zasiłku na pomoc dla początkujących biznesmenów. Zakłada się, że prawdziwe bezrobocie jest nawet 2 razy wyższe.
- Koszty pracy są realtywnie wysokie, a pensje netto niskie, co powoduje ucieczkę zarówno firm jak i specjalistów.
- Spada wydajność szwedzkich pracowników. Mimo lepszej infrastruktury maszynowej zaczyna być ona zbliżona do polskiej.
- Prawie 70% kobiet jest zmuszonych do pracy, mimo iż tego nie chcą; po prostu dochody ich rodzin są zbyt małe (nic dziwnego przy takich podatkach**).
- Jeszcze do niedawna przymusowo zapisywano członków największego związku zawodowego do Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej (skąd my to znamy).
- Średni dochód na rodzinę wynosi ok. 9 tys. koron, a czynsz za mieszkanie to wydatek rzędu 7 tys.
- Średnio na operację w państwowym szpitalu oczekuje sie 2 lata.
- Jeszcze do niedawna zdarzały się przypadki, że imigranci z byłych republik radzieckich i krajów Azji środkowej po przyjeździe zabijali jakiegoś Szweda, żeby dostać się do tamtejszego więzienia.
- Kiedyś w Szwecji nie trzeba było zamykać drzwi w domach czy samochodach, bo nikt nie kradł. Kilkadziesiąt lat zasiłków spowodowało, że liczba drobnych kradzieży i włamań rośnie lawinowo.
- PKB na mieszkańca z roku na rok jest coraz mniejsze. W tej chwili Szwecja jest na 26 miejscu na świecie pod tym względem.
- Jeżeli chodzi o wzrost nakładów inwestycyjnych to mitem jest to, że w kraju tym tak chętnie się inwestuje. Szwecję w tej statystyce wyprzedzają 124 kraje.
* Tak na marginesie, to na wielu przykladach (nie tylko Szwecji), możemy zobaczyć ile czasu zajmuje przekształcenie kraju biednego, a nawet zniszczonego w kraj kwitnący. Szwedom zajęło to 30 lat, w Chile trwało to około 20, Niemcy po wojnie z totalnego zniszczenia do trzeciej potęgi na świecie doszli w mniej więcej tym samym czasie. Duzo szybciej (ok. 10 lat) poradziły sobie takie kraje jak Nowa Zelandia czy Irlandia. Obecnie ten proces pięknie widać na przykładzie Azerbejdżanu, który był zniszczony doszczętnie, a teraz powoli dochodzi do czołówki krajów, w których warto inwestować.
** Jest takie szedzkie powiedzenie: nie dostajemy pensji tylko kieszonkowe od rządu.
2 komentarz(y):
piszesz takie bzdury, że aż trudno się je czyta.
od kilku lat mieszkam w szwecji pracuje jako lekarz i cos ci powiem
nigdy nie wroce do Polski
Mógłbyś napisać, w którym miejscu napisałem bzdurę? Bardzo jestem ciekawy.
Jeżeli chodzi o okres oczekiwania na operację (Twoja branża), to informację miałem:
- od szefa, który tyle czekał na zabieg;
- z polskich gazet (między innymi z GW), kiedy podawali, że tyle miał czekać jakiś minister, ale zrezygnował;
- ze stron o Szwecji prowadzonych, przez fanów tego kraju.
A co do tego, że jest tam lepiej niż w Polsce, to jak najbardziej się z tym zgodzę. Też bym stamtąd w tej chwili nie wracał. Ale pamiętaj: never say never. ;-)
Prześlij komentarz