Były prezydent Polski, Aleksander "nie piłem, biorę leki" Kwaśniewski zaapelował do obecnego o podpisanie Traktatu Lizbońskiego. Jeżeli się tego nie zrobi, to zaatakuje nas Rosja. Logiczne, prawda?
Unijne przydupasy chwytają się już naprawdę bezczelnych zagrywek, żeby tylko postawić na swoim. Czyż to nie dziwne, że mimo iż Irlandia odrzuciła Traktat, to jest on dalej forsowany? Przecież zgodnie z prawem Wspólnoty Europejskiej traktat ten jest już nieważny. I nawet jak wszystkie pozostałe państwa go ratyfikują, to nic to nie zmieni. Oczywiście można wprowadzić nowe prawo, które da moc decyzyjną większości, ale musi ono być zaakceptowane przez wszystkie kraje członkowskie. Praktycznie nie ma na to szans.
A nie zaciekawiło Was, dlaczego we wszystkich krajach WE (poza Irlandią) nie przeprowadzono referendum? Ciekawe czego się bali? Czyżby tego, że TL czeka taki sam los jak identyczną Konstytucję Europejską? Co prawda wtedy Francuzi i Holendrzy uznali KE za mało socjalistyczną, ale liczy się skutek. W Polsce też (p)osły olały sobie Naród i do referendum nie dopuściły.
Najśmieszniejsze w tym całym zamieszaniu z traktatem jest to, że cały czas mówi się o Unii Europejskiej, a ona tak naprawdę nie istnieje. Dopiero ratyfikowanie TL, przez wszystkie kraje stworzyłoby taki twór prawny. Jak to mówił mistrz propagandy:
Podsumujmy: nie jesteśmy w Unii Europejskiej, tylko we Wspólnocie Europejskiej, a twór ten nie ma nic wspólnego z obronnością. Jest wyłącznie organizacją polityczno - gospodarczą. Zakłada się co prawda wspólne misje wojskowe, ale to nie WE decyduje, tylko poszczególne kraje członkowskie samodzielnie. Traktat Lizboński nic w tej kwestii nie zmienia.
Jesteśmy też członkiem NATO, który z kolei jest organizacją stricte militarną. Jeżeli jakikolwiek kraj należący do paktu zostałby zaatakowany, to automatycznie pozostałe kraje byłyby w stanie wojny z napastnikiem. Czysto teoretycznie (bo nie w takich wypadkach wystawiano nas do wiatru) jesteśmy zabezpieczeni przed atakiem Rosji, ale nie ze względu na przynależność do WE, tylko do NATO. I małe szanse są na to, że skończymy jak Gruzja, bo z ropą naftową mamy mało wspólnego.
A nie zaciekawiło Was, dlaczego we wszystkich krajach WE (poza Irlandią) nie przeprowadzono referendum? Ciekawe czego się bali? Czyżby tego, że TL czeka taki sam los jak identyczną Konstytucję Europejską? Co prawda wtedy Francuzi i Holendrzy uznali KE za mało socjalistyczną, ale liczy się skutek. W Polsce też (p)osły olały sobie Naród i do referendum nie dopuściły.
Najśmieszniejsze w tym całym zamieszaniu z traktatem jest to, że cały czas mówi się o Unii Europejskiej, a ona tak naprawdę nie istnieje. Dopiero ratyfikowanie TL, przez wszystkie kraje stworzyłoby taki twór prawny. Jak to mówił mistrz propagandy:
Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.Jak widać (a raczej słychać), pogrobowcy Goebbelsa dobrze odrobili swoją lekcję. A Kwaśniewski, widocznie w jakiejś mocnej delirce twierdzi, że Polska "potrzebuje więcej Unii".
Podsumujmy: nie jesteśmy w Unii Europejskiej, tylko we Wspólnocie Europejskiej, a twór ten nie ma nic wspólnego z obronnością. Jest wyłącznie organizacją polityczno - gospodarczą. Zakłada się co prawda wspólne misje wojskowe, ale to nie WE decyduje, tylko poszczególne kraje członkowskie samodzielnie. Traktat Lizboński nic w tej kwestii nie zmienia.
Jesteśmy też członkiem NATO, który z kolei jest organizacją stricte militarną. Jeżeli jakikolwiek kraj należący do paktu zostałby zaatakowany, to automatycznie pozostałe kraje byłyby w stanie wojny z napastnikiem. Czysto teoretycznie (bo nie w takich wypadkach wystawiano nas do wiatru) jesteśmy zabezpieczeni przed atakiem Rosji, ale nie ze względu na przynależność do WE, tylko do NATO. I małe szanse są na to, że skończymy jak Gruzja, bo z ropą naftową mamy mało wspólnego.
0 komentarz(y):
Prześlij komentarz