Tragedie na nasz koszt

Wiedziałem, że żyję w pojebanym kraju, ale okazało się, że nie doceniałem naszych polityków. Albo idioci, albo skorumpowani - innej opcji przecież nie ma. I jak tu oglądać wiadomości, skoro co chwila człowieka szlag trafia. To nie na moje nerwy.

Pamiętacie pewnie jeszcze jak przed tygodniem mieliśmy małą namiastkę tego czego doświadczają mieszkańcy południowych stanów USA. Chociażby członkowie zespołu Śląsk mieli nieciekawą przygodę z tornado.




Ale w takim Kansas, to dopiero wiatry szaleją:




W Polsce powiało trochę słabiej, ale i tak wystarczyło to do tego, żeby zniszczyć kilka domów. Oczywiście na miejscu pojawili się dziennikarze, a za nimi bardzo szybko politycy (wyczuwają kamery jak muchy gówno - podobny gatunek, równie wkurzający). I nasza wspaniała władza ustami premiera powiedziała, że większość ludzi to frajerzy. Tak proszę Państwa FRA - JE - RZY. Bo trzeba być jakimś idiotą, żeby się ubezpieczyć od nieszczęścia. Przecież rząd pokryje straty w 100%.

Jeszcze we wtorek politycy PO upierali się, że odszkodowania ofiarom katastrof należą się z budżetu państwa. Ale później zmienili zdanie. Przez chwilę myślałem, że zmądrzeli, ale to był z mojej strony tylko taki rozbłysk naiwności. Wybrańcy narodu szybko postawili mój cynizm do pionu. Zrobili to, czego można się było spodziewać bo aferałach. Zaproponowali, żeby państwo dopłacało do ubezpieczeń. Tak jak już pisałem: albo idioci, albo wzięli grubą kasę od towarzystw ubezpieczeniowych.

Opozycja nie byłaby sobą, gdyby nie wtrąciła swoich trzech groszy. Co partia to inne pomysły. I tak przedstawiciel czerwonych socjalistów, Wojciech Olejniczak, powiedział (skądinąd całkiem rozsądnie):
Państwo odpowiada za budowę wałów przeciwpowodziowych, kupowanie sprzętu pozwalającego na monitorowanie poziomu rzek i przewidywanie kataklizmów. Oczywiście w momencie katastrofy rząd powinien też zapewnić poszkodowanym pomoc, która pozwoli im przetrwać. Ale nie może być tak, że po każdej katastrofie z pieniędzy budżetowych będzie się odbudowywało wszystkie zniszczone budynki.
On też opowiada się za dopłatami do ubezpieczeń, aczkolwiek przewiduje, że dopłaty te z czasem będą mniejsze, gdyż:
Im więcej osób się ubezpiecza, tym bardziej firmy ubezpieczeniowe obniżają swoją stawkę.
Cóż, pan Olejniczak, jak to socjalista, nie ma zbyt dużego pojęcia o ekonomii. Jeżeli jakieś pieniądze dostaje się za darmo, to łatwo się z nich nie rezygnuje. A firmy ubezpieczeniowe nie są organizacjami charytatywnymi.

Szef klubu parlamentarnego Partii Krewnych i Znajomych Królika (w skrócie PSL), poseł Stanisław Żelichowski (socjalista zielony), przedstawił pomysł swojej partii. I tu niespodzianka. Według nich powinien powstać państwowy fundusz ubezpieczeniowy. Pewnie coś na wzór Agencji Nieruchomości Rolnych, ze zielonym szwagrem jako prezesem of course.

Ale najlepsza była brunatna socjalistka, Aleksandra Natalii - Świat:
To państwo powinno pomagać ludziom poszkodowanym przez różne kataklizmy. Oczywiście można mieć pretensje, że pomoc nie jest udzielana ofiarom pojedynczych wypadków samochodowych czy ludziom, którzy stracili w pożarze od pioruna dom. Niestety, nie da się stworzyć idealnego mechanizmu, który obejmowałby wszystkich poszkodowanych. Ale przecież i media inaczej relacjonują katastrofy masowe niż pojedyncze tragedie. Dlatego też ofiarom takich wypadków należy się pomoc państwa i zainteresowanie polityków najwyższego szczebla.
Niesamowita logika. Pomagamy tym ludziom, których pokazuje telewizja. Spotkała Cię tragedia? Jeżeli nie było tego w mediach, to siedź cicho, nic Ci się nie należy. Ani pomoc, ani zainteresowanie polityków. Wypowiedź strasznie głupia, ale przynajmniej uczciwa.

Czeka nas więc albo okradanie na rzecz ofiar katastrof, albo na rzecz prywatnych firm. I tak źle i tak niedobrze.

Jakoś żaden z polityków nie powiedział tego, co wydaje się oczywistością: tragedie się zdarzają i każda z nich ma wymiar indywidualny. Jakiekolwiek wartościowanie (tym pomożemy, a tym nie) jest splunięciem w twarz poszkodowanym. Należy ofiarom współczuć, pomoc (dobrowolna!!) w miarę możliwości jest jak najbardziej ludzkim odruchem, ale nie można nikogo zmuszać, do tego żeby z jego pieniędzy wypłacać komukolwiek odszkodowania. Od tego są firmy ubezpieczeniowe, z którymi można zawrzeć umowę. Jeżeli ktoś tego nie robi i liczy na szczęście, to jako osoba dorosła i odpowiedzialna ma do tego pełne prawo. Wypłacanie odszkodowań ze skarbu państwa jest niczym innym jak traktowaniem tych ludzi jak małe dzieci niezdolne do samodzielnego życia.


P.S. Przypomniała mi się Powódź Tysiąclecia i wypowiedź Cimoszewicza:
ludzie którzy się nie ubezpieczyli są sami sobie winni.
Po cholerę on za to później przepraszał? Za stwierdzenie faktu? Cóż, takie są uroki pieprzonej demokracji.

dodajdo.com

0 komentarz(y):